...”
W
szerokiej
dolinie
górnego
Horynia,
wśród
wzgórz
Podola
Krzemienieckiego,
22
km
na
południe
od
Krzemieńca,
leży
miasteczko
Wiśniowiec.
Jadąc
z
tego
kierunku
Wiśniowiec
ukazuje
się
dopiero
z
ostatniej
góry
przed
miastem,
skąd
zjeżdżamy
głęboko
w
dół
do
jaru.
Miasto
przedstawia
się
bardzo
malowniczo,
a
nad
jego
domkami
dominują
wieże
kościoła
pokarmelickiego.
Hotel
Pejsisa
i
Józef
Brylanta,
Restauracja
Ziemieńskiego,
Władzińskiego
i
Anny
Szymańskiej”...
taki
oto
opis
znajdujemy
w
„Ilustrowanym
przewodniku
po
Wołyniu”
Dr
M.
Orłowicza
z
1929r.Wiśniowiec
dziś
to
4
tysięczna
wioska.
Jadąc
ze
Zbaraża
drogą
na
północ
kilkakrotnie
miałam
okazję
przejeżdżać
przez
to
urokliwe
niegdyś
miasteczko.
Położone
na
urwistym
zboczu
powyżej
rzeki
Horyń,
kiedyś
było
siedzibą
książąt
z
rodu
Gedymina.
Na
początku
XVI
w.
Michał,
namiestnik
bracławski
od
nazwy
majątku
przybrał
nazwisko
Wiśniowiecki.
Polakom
Wiśniowiec
kojarzy
się
głównie
z
dowódcą
obrony
Zbaraża
z
1649
roku
Jeremim
Wiśniowieckim
tak
pięknie
zagranym
przez
Andrzeja
Seweryna
w
filmie
J.
Hoffmana
„Ogniem
i
mieczem”.
Przebojowy,
pewny
swoich
decyzji,
znający
realia
kresowe,
dowódca
,
pogromca
i
postrach
Tatarów
i
Kozaków.
Osoba
niejednoznacznie
oceniana
w
swych
czasach.
Doceniona
dopiero
przez
historię.
Wracając
jednak
do
opisu
Wiśniowca
widzianego
przeze
mnie
to
należy
zaznaczyć,
iż
obecnie
nie
przedstawia
się
on
imponująco.
Wartym
zwiedzenia
jest
natomiast
pałac.
Położony
nieco
na
wzniesieniu,
otoczony
pozostałościami
systemu
fortyfikacji
bastionowych.
Wzniesiony
na
miejscu
starego
zamku,
w
stylu
późnego
baroku
w
XVIII
wieku,
później
przebudowany
w
stylu
rokokowym,
wykończony
został w
1781r.
...”
Wówczas
sale
otrzymały
wspaniałe
urządzenia
i
dekorację,
przeważnie
w
stylu
przejściowym
doby
Stanisława
Augusta.
Przedpokój,
klatkę
schodową
i
salę
balową
na
górze
zdobiło
45
000
kafli
holenderskich
z
ornamentem
figuralnym. W
jednej z
sal
był
cykl
portretów
królów
Polski,
w
drugiej
hetmanów
i
znakomitych
osób.
Wspaniałe
urządzenie
posiadała
rokokowa
sala
lustrzana,
jadalnia,
kilka
salonów
na
piętrze
i
biblioteka,
której
szafy
były
całkowicie
pokryte
malowidłami i
portretami.
W
pokojach,
w
których
niegdyś
gościli
Stanisław
August
i
Paweł
I
były
tablice
pamiątkowe...”
Do
połowy
XIX
wieku
pałac
był
w
rękach
polskich
i
była
to
rzeczywiście
królewska
rezydencja.
Potem
często
zmieniał
właścicieli.
W
czasie
I
wojny
tutejsze
dobra
wraz
z
pałacem
kupił
hrabia
Grocholski.
Pałac
przetrwał
wojnę
w
stosunkowo
dobrym
stanie,
a
zniszczony
i
ograbiony
został
w
1920
roku
przez
bolszewików,
którzy
pozostawili
nagie
mury.
Niektóre
sale
służyły
nawet
za
stajnie.
Po
wojnie
pałac
został
kupiony
przez
sejmik
krzemieniecki,
który
prowadził
w
nim
szkołę
rzemiosł,
dom
sierot
i
szpital.
Obecnie
wchodząc
w
obręb
pałacowego
parku
przechodzi
się
przez
pozostałości
wspaniałej
bramy,
od
której
rozciągają
się
resztki
starego
ogrodzenia
po
którym
przetrwały
jedynie
wysokie,
murowane
elementy.
Wszystko
wskazywało,
iż
części
metalowe
zostały
rozkradzione.
Pałac
to
okazały
piętrowy
gmach
z
bocznymi
parterowymi
skrzydłami
rozłożonymi
w
kształcie
podkowy.
Zwiedzając
z
zewnątrz
w
zasadzie
mogłam
zaobserwować
tylko
fronton
budowli
ponieważ
pozostałe
skrzydła
były
niedostępne.
Budynek
utrzymany
jest
w
całkiem
przyzwoitym
stanie.
Widać
było,
że
mieszczą
się
tam
jakieś
instytucje.
Do
środka
jednak
nie
wchodziłam
gdyż
był
to
czas
świąteczny
i
wszystko
było
pozamykane.
Wracając
zastanawiałam
się
jak
mało
pozostało
na
dzisiejszej
Ukrainie
śladów
polskiej
przeszłości.
Będąc
w
różnych
miejscach,
często
bardzo
ważnych
dla
wspólnej
historii
Polaków
i
Ukraińców
nie
odnajdywałam
rzetelnych
objaśnień
danych
wydarzeń.
Zawiódłby
się
również
ten
kto
szukałby
dawnych
kresowych
klimatów.
Miasteczka
galicyjskie
czy
wołyńskie
po
prostu
już
nie
istnieją
,
a
opis
sprzed
około
80
lat
taki
jak
ten
-
...”Wiśniowiec
podobnie
jak
Krzemieniec
i
Poczajów
posiada
wiele
staroświeckich
domów
mieszczańskich
z
końca
XVIII
i
początków
XIX
wieku.
Są
one
zbudowane
w
stylu
klasycznym
lub
empirowym,
drewniane
na
zewnątrz
obkładane
cegłami,
posiadają
wysokie
dachy,
a
od
frontu
są
ozdobione
podcieniami
i
gankami.
Domki
tutejsze,
które
otaczają
dokoła
rynek
i
stoją
przy
sąsiednich
ulicach,
należą
do
najpiękniejszych
na
Wołyniu..
„
-
to
niestety
już
historia.
P.S.
Jeszcze
tylko
cenna
uwaga
dla
planujących
podróż
do
Wiśniowca
lub
Krzemieńca.
Jadąc
do
tych
miast
z
Tarnopola
lub
Zbaraża
należy
zachować
daleko
idącą
ostrożność
ponieważ
już
za
tablicą
miejscowości
„Wiśniowiec”
zjeżdżamy
drogą
o
dość
dużym
nachyleniu.
Samochód
sam
nabiera
prędkości.
A
tutaj
za
kolejnym
zakrętem
w
miejscu
lekko
skrytym
po
lewej
stronie
czeka
na
nas
patrol
milicji
z
radarem.
Książę
Jeremi
Wiśniowiecki
(
1612
–
1651
)
wojewoda
ruski,
starosta
przemyski,
przasnyski,
nowotarski,
hadziacki,
kaniowski,
właściciel
wielkiego
latyfundium
na
Zadnieprzu
zwanego
„
państwem
łubieńskim
„.
We
wczesnej
młodości
osierocony
przez
oboje
rodziców
,
wychowywany
przez
stryja
kształcił
się
we
Lwowie,
Italii
i
Niderlandach.
W
1631
r.
porzucił
prawosławie i
przeszedł
na
katolicyzm.
Brał
udział
w
wyprawach
wojennych
przeciw
Moskwie,
w
walkach
z
Tatarami.
Zwolennik
twardej
polityki
wobec
Chmielnickiego.
Dowodząc
prywatnym
wojskiem
w
1648
r.
pobił
kilkakrotnie
Kozaków.
Brał
udział w
przygotowaniu
obrony
Lwowa,
Zamościa
i
Zbaraża,
w
bitwie
pod
Beresteczkiem
gdzie
dowodził
szarżą
polskiej
jazdy.
Zmarł
po
krótkiej
chorobie.
Współcześni
za
powód
śmierci
księcia
podejrzewali
otrucie,
co
jednak
w
opinii
historyków
nie
znajduje
dostatecznego
potwierdzenia.
Doczesne
szczątki
tego,
kochanego
przez
podległych
mu
żołnierzy,
a
budzącego
przerażenie
wśród
wrogów,
bohatera
kresów
Rzeczypospolitej
spoczęły
najpierw
w
Sokalu
a
następnie
w
Świętym
Krzyżu
na
kielecczyźnie.
Jeden
ze
współczesnych
napisze o
nim:
„był
wzrostu
małego,
geniuszu
wspaniałego,
do
wojny
ochoty
niezmiernej,
serca
prawie
kawalerskiego”.
|