KRESYCMENTARZ W ZBARAŻUKSIĘGA GOŚCIKONTAKTFUNDACJA LONGINUS
ZALESZCZYKIZBARAŻ VI 2004ŚWIRZPOMORZANYKresowe nekropolieŚWIĘTABRZEŻANYOLESKOZBARAŻ V 2005TREMBOWLALWÓW 26 VI 2001KRZEMIENIECZBARAŻ X 2005CHOCIMCZORTKÓWWIŚNIOWIECKościół w ZbarażuBUCZACZZBARAŻ VI 2006ZBARAŻ VII 2006ŻYTOMIERZPODHORCEJAZŁOWIECKAMIENIEC POD.ZBARAŻ X 2007BEREZOWICA MŁ.ŻÓŁKIEWŁUCK Alina Skrzypczak

Moje podróże po Kresach

BRZEŻANY

 

 

             Styczniowy „ niespodziewany” atak zimy w tym roku przypomniał mi wyjazdy na Ukrainę tą właśnie porą. Kilkakrotnie w ciągu ostatnich lat, w grudniu i w styczniu zwiedzaliśmy z mężem wybrane miejscowości – Zborów, Krzemieniec, Pomorzany , Brzeżany... Mnie osobiście oprócz wspomnień z tych konkretnych miejsc utkwił w pamięci zimowy krajobraz widziany z okien samochodu. Muszę przyznać, że wybitnie działający na wyobraźnię, być może podsycaną lekturą przeczytanych książek. Wprawdzie nigdy nie trafiliśmy na jakieś wielkie śniegi i mrozy, ale klimat wydawał mi się zawsze bardziej ostry, wietrzny, przenikający człowieka na wskroś. Być może wrażenie to potęgowało zmęczenie.

Podróżując zawsze przemieszczaliśmy się naszym samochodem, więc z jednej strony pewna samodzielność , ale z drugiej i obawa , że kiedyś coś się zepsuje i wtedy dopiero będziemy mieli. Polonez to jednak „ dobre auto” na te warunki , zawsze spisywał się bez zarzutu.

Jazda drogami w zimie po Ukrainie, przynajmniej tymi głównymi wcale nie jest taka trudna. Wprawdzie nie sypią na nie, ani piasku, ani soli, ale drogi  szersze niż u nas , w tym przypadku ujeżdżone, twarde i w zasadzie jedzie się nimi lepiej niż w lecie bo nie czuć dziur. Nie są też specjalnie zasypane może dlatego, że wzdłuż drogi wysadzane są drzewa , które ochraniają ją przed nawiewem śniegu ( tak to tłumaczyli mi tamtejsi nasi znajomi ).Nie widziałam też osłon z siatek stawianych u nas bardzo często wzdłuż szos.

              Zima tam działa na mnie nostalgicznie . Przestrzeń , nieograniczoność, połacie białych pól, gdzieniegdzie widok czarnych grud ziemi wystających spod śniegu ( w czasie pierwszego wyjazdu specjalnie zatrzymaliśmy się, aby zobaczyć i dotknąć  ziemię o tak u nas niespotykanym kolorze; kojarzy mi się to z kosztowaniem wody w Bałtyku w celu sprawdzenia czy słona).

                Jednym z moich marzeń we wczesnym etapie wyjazdów na Ukrainę było zobaczenie jej i utrwalenie na kliszy fotograficznej w różnych porach roku. 

Nie mogąc zaprezentować wszystkich zdjęć długo zastanawiałam się , która podróż kojarzy mi się najbardziej z zimą. Wybrałam – Brzeżany.

                 Brzeżany – to miasteczko położone w dawnym województwie ruskim, nad rzeczką o wdzięcznej nazwie Złota Lipa ( dopływ Dniestru ). Jest to z pewnością pod względem turystycznym i krajobrazowym jedno z najatrakcyjniejszych miejsc w okręgu Tarnopolskim.

86 km na płd. – wsch. od Lwowa  i 40 km od Tarnopola liczy obecnie około 18 tyś. mieszkańców. W „ Przewodniku po Galicji „ M. Orłowicza czytamy, iż na początku XX w.

..” Brzeżany liczyły 13 tyś. mieszkańców, w tym 4600 Polaków, 3100 Rusinów , 5300 Żydów” „. Miasto rozłożone jest na zboczach wysokich pagórków. Szczególnie stara część według mnie dość dobrze zachowana  sytuuje się właśnie na różnych poziomach , wyżej niż zamek  posadowiony na bardziej płaskim terenie.

Dzieje Brzeżan związane są z rodziną Sieniawskich, którzy w XVI w. doprowadzili do lokacji miasta , chociaż już w XIV w. istnieją wzmianki o tym miejscu. Było to więc miasto prywatne pod rządami jednej ze świetniejszych rodzin Rzeczpospolitej.

W XVI w. Mikołaj Sieniawski , późniejszy wojewoda ruski i hetman koronny pobudował obronny zamek w stylu renesansowym. Grząskie podłoże na którym stawiano budowlę wzmocniono wbijając wielką ilość dębowych pali. Na nich posadowiono piwnice o bardzo grubych murach, ze sklepieniami . Mury naziemne wykonano z ciosów odznaczających się również znaczną grubością.  W tamtym okresie zamek zaliczany był do najważniejszych  twierdz kresowych . Był on wielokrotnie bezskutecznie szturmowany przez wojska kozackie, tatarskie i tureckie. Samo miasto stanowiło także ważny ośrodek handlu między Wschodem a Zachodem. Kierowany był on początkowo przez liczną kolonię ormiańską sprowadzona tu przez pierwszych właścicieli . Od końca XVIII w. wypieranych przez napływającą  ludność żydowską. Pozostałościami po ich bytności jest kościół ormiański i synagoga.

Na początku XVIII w. po śmierci ostatniego z rodu  Sieniawskich Brzeżany przeszły w ręce Czartoryskich, Lubomirskich, a na końcu Potockich. W 1772 roku miasto przypadło Austrii.

 I wojna to czas pożarów i zniszczeń. W okresie międzywojennym miasto należało do Polski. II wojna światowa to okupacja sowiecka. Ciekawostką jest fakt, iż w Brzeżanach urodził się Edward Rydz Śmigły.

                   Ten krótki rys historyczny ukazuje nam w rzeczywistości losy typowego miasteczka wschodniego pogranicza. Z bogactwem kultur, religii ,tradycji.

 W tym miejscu chciałabym skupić się na ukazaniu swoich obserwacji dotyczących stanu obecnego miasteczka , a w szczególności zamku , a właściwie pozostałości po nim . Pierwsze wrażenia są dość przygnębiające. Stare ryciny czy obrazy pozwalają wyobrazić sobie , że zamek był kiedyś naprawdę imponujący. Teraz to jednak ruina w środku starego miasta. Na pierwszy rzut oka najbardziej zwróciły moja uwagę wysokie mury okalające większą przestrzeń, pobudowane w pięciobok. Pod zamek podjechaliśmy chyba od złej strony bo na wewnętrzny dziedziniec jak pamiętam weszliśmy przez dziurę w murze. W środku teren przedstawiał się dość okazałe, co wskazywało na wielkość i znaczenie obiektu w przeszłości. Szliśmy wewnątrz wzdłuż murów , mając przed sobą widok na pozostałości zamku i jak potem okazało się na kościół pw. św. Trójcy w stylu włoskiego renesansu. To właśnie ten fragment przyciągał nasz wzrok najbardziej. Często potykaliśmy się o porozrzucane fragmenty murów , kamienie , jakieś ozdobne gzymsy . Uważając , aby nie upaść czy ewentualnie nie wpaść do odsłoniętej części piwnicznej , co nota bene o mało nie zdarzyło mi się na zamku w Chocimiu. Zresztą na Ukrainie chodząc nawet po mieście lepiej jest patrzeć pod nogi bo jak wpadniesz w czeluść odsłoniętej studzienki kanalizacyjnej to twoja wina . Jak mówi ukraińska anegdota o obcokrajowcu który przyjechał zwiedzać Ukrainę i wpadł w nieoznakowany dół na środku chodnika. Z pretensjami udał się do stosownych władz. Żali się, że nie było żadnych chorągiewek przed dołem. No co urzędnik tłumaczy

 „-wjeżdżaliście na Ukrainę

              tak wjeżdżałem

         i na przejściu granicznym była taka wielka chorągiew

         była

         no to o co Wam chodzi?”

Wracając jednak do opisu zamku to następnym punktem zwiedzania było wejscie w pozostałości pomieszczeń. I tu właśnie najbardziej było mi żal . Widok zniszczeń i zdewastowania permamentny. Porobiliśmy trochę zdjęć. Wnętrze kaplicy całkiem zrujnowane. Kiedyś ozdobione marmurowymi i alabastrowymi nagrobkami , teraz puste dziury z zarysami niszy po pomnikach grobowych. Jeszcze na początku XX w. tak opisuje to miejsce M. Orłowicz  ...” kaplica zamkowa św. Trójcy ... znajdują się w niej sławne grobowce Sieniawskich , godne katedry wawelskiej. Jest ich pięć...W tej samej kaplicy dawny ołtarz z czarnego marmuru. Kaplicę pokrywa kopuła , ozdobiona płaskorzeźbą w stylu barokowym, które w ośmiu polach przedstawiają patronów rodziny Sieniawskich. Oświetla ją glorieta z herbem Sieniawskich...kaplica ta przykuwa widza nagromadzonymi tu arcydziełami, mnóstwem po mistrzowsku wykonanych szczegółów, pięknością linii i wdziękiem układu, omal nie padła pastwą ignorancji i wandalizmu.” A jednak padła, tylko później. Zachowały się płaskorzeźby na kopułach , pewno dlatego, że wysoko umieszczone.

Znacznie później dowiedzieliśmy się, że zamek wcale nie został zniszczony za czasów sowieckich.  Otóż upadek rozpoczął się już w czasach austriackich kiedy to polecono rozebrać część obiektu. W poł. XIX w. w pomieszczeniach zamku umieszczono  koszary  potem browar. W czasie I wojny zniszczeniu uległa kaplica , a w 1920 r. wywieziono do Krakowa sarkfagi Sieniawskich, cynowe trumny do Pieskowej Skały , a nagrobki z piaskowca do Oleska ( na Ukrainie ). II wojna  doprowadziła  zamek do stanu całkowitej ruiny. Teraz trudno byłoby tak wielki obiekt podnieść do użyteczności.

Odzwierciedleniem stanu obecnego i przeszłego niech będą zamieszczone porównawcze fotografie .

            Na zakończenie przytoczę zwrotkę wiersza niestety bezimiennego autora , na którego natknęłam się szukając starych zdjęć w internecie , mówiącą o Brzeżanach...

 

 ... „ Często zdarza się – kiedy zadumany

Snując myślami zdarzenia przeszłości,

Zawsze wspominamy wpierw – moje Brzeżany.

Miasto kochane – ojczyznę miłości !

Widzę je pięknie nad stawem, w dolinie

Gdzie złota lipa – swą wstęga srebrzystą

Wśród łąk kobierca – gdzieś daleko płynie...”