...”
Ułani,
ułani
malowane
dzieci...”
–
zaśpiewane
specjalnie
dla
mnie
i
męża
przez
„
naszą
babcię”
ze
Zbaraża
w
maju
tego
roku
dla
potwierdzenia,
że
jest
Polką,
że
pamięta
o
swoich
korzeniach
od
razu
nasunęło
mi
na
myśl
temat
artykułu.
Były
i
inne
pieśni
które
babcia
przechowuje
w
swojej
pamięci
jako
świadectwo
tego
co
już
minęło
bezpowrotnie.
Babcia
ma
80
lat.
Jest
rodowitą
zbarażanką
.Opowiada
śpiewną
kresową
polszczyzną
swoje
dzieje
–
ubogą
młodość,
miłość
do
męża
Ukraińca
dla
którego
została
nie
wyjeżdżając
na
ziemie
zachodnie,
tęsknotę
za
rodziną
i
najbardziej
nieprawdopodobne
marzenie
powrotu
do
Polski
i
modlitwy
na
grobie
matki
we
Wrocławiu.
Myślę
sobie
to
już
się
nie
ziści,
ale
nadzieja
widać
umiera
ostatnia.
A
temat
artykułu
to-
Jazłowiec.
Można
by
pomyśleć
jaki
związek
ma
jedno
z
drugim.
Dla
mnie
ma
.
Ułani
–
ułani.
Od
razu
przychodzą
mi
na
myśl
słowa
dość
frywolnej
piosenki
”Hej,
dziewczyny
!
W
górę
kiecki,
jedzie
ułan
jazłowiecki.
Lance
do
boju
szable
w
dłoń,
Bolszewika
goń,
goń,
goń”
słowa
te
odnoszą
się
do
XIV
Pułku
Ułanów
Jazłowieckich
,
którego
miejscem
stałego
postoju
był
Lwów.
No
cóż
jak
coś
człowiekowi
wejdzie
w
pamięć
to
się
przypomni
w
najmniej
spodziewanym
momencie.
Wracając
do
Jazłowca
i
moich
wspomnień
o
jedynej
bytności
w
tym
małym
obecnie
miasteczku,
a
prawdę
mówiąc
to
właściwie
wsi
to
muszę
powiedzieć,
że
są
one
dość
żywe.
W
pamięci
pozostaje
mi
dokładnie
droga
wjazdowa
od
strony
Buczacza.
Stado
pasących
się
koni.
Centralnie
widok
na
wzgórze
z
ruinami
zamkowymi.
Nieco
w
dolince
po
prawej
stronie
dziś
już
ruiny
kościoła
i
pozostałości
po
dzwonnicy.
Położenie
osady
wydało
mi
się
niezwykle
urokliwe.
Może
wpływ
na
to
miała
pora
roku
–
wiosna,
kwitnące
wokół
ruin
bzy,
cisza
,
spokój
,
takie
uśpienie.
Jazłowiec
położony
jest
w
dość
głębokim
jarze
rzek
Jazłowczyk
i
Olchowiec.14
km
od
Buczacza
był
kiedyś
liczącym
się
ośrodkiem
Rusi
Halickiej
i
Podola.
W
XIV
w.
należał
do
Buczackich,
herbu
Habdank,
którzy
następnie
przyjęli
nazwisko
Jazłowieckich
,
potem
między
innymi
do
Radziwiłłów,
Koniecpolskich,
Poniatowskich.
„Legenda
głosi,
że
w
pięknej
kotlinie
nad
Olchowcem
i
Jazłowczykiem
żył
niegdyś
Jaśko
Łowiec,
zielarz,
uzdrowiciel,
którego
sława
jako
znakomitego
znachora
ściągała
z
odległych
stron
tłumy
ludzi
szukających
ratunku
w
chorobie.
Obfitość
zwierzyny,
rybne
potoki,
niezwykła
urodzajność
ziem
i
ozdrowieńcze
powietrze
spowodowały,
że
rodziny
chorych
obok
chaty
Jaśka
budowały
swoje.
W
ten
sposób
powstała
osada,
która
może
uchodzić
za
pierwsze
polskie
uzdrowisko.
Po
śmierci
Jaśka
Łowca,
dla
uczczenia
jego
pamięci,
osadę
nazwano
Jazłowiec”-
tyle
z
książki
Stanisława
Nicieji
”Twierdze
kresowe
Rzeczypospolitej”.
W
XVI
i
XVII
w.
miasto
było
znaczącym
ośrodkiem
handlowym
z
liczną
kolonią
Ormian
i
wyznawców
kalwinizmu.
Po
wojnach
tureckich
Jazłowiec
nie
wrócił
do
swojej
dawnej
świetności
stając
się
ośrodkiem
prowincjonalnym
,
a
w
1798
r.
stracił
nawet
status
miasta..
Po
Poniatowskich
Jazłowiec
jeszcze
kilkakrotnie
zmieniał
właścicieli.
Z
opisu
„
Przewodnika
po
Galicyi”
Orłowicza
z
1914
r.
wynika,
iż
„miasto
niegdyś
jeszcze
w
XVI.
w.
równego
Lwowowi,
dziś
nędznej
mieściny
o
3350
mieszkańców,
w
tem
1250
Polaków,
600
Rusinów
i
1500
Żydów.
„A
obecnie,
no
cóż
można
dalej
przytaczać
powyższe
słowa
dotyczące
wyglądu
miasteczka
nic
się
nie
zmieniło
na
lepsze
przynajmniej
ja
to
tak
zaobserwowałam
w
2001
r.
Pozostałościami
po
dawnej
świetności
są
ruiny
zamku
znajdujące
się
na
wysokim,
trudno
dostępnym
wzgórzu.
Idąc
drogą
wzdłuż
wysokich
murów
podziwiać
można
ładny
widok
na
osadę,
sam
zamek
jest
raczej
zamknięty
dla
zwiedzających.
Kiedyś
była
to
twierdza
równa
Kamieńcowi
Podolskiemu.
Nie
zdobyta
przez
Kozaków
w
czasie
powstania
Chmielnickiego
w
1648
r.
dopiero
w
1792
r.
zajęta
przez
armię
turecką
Mehmeta
IV.
Formalnie
powróciła
w
granice
Rzeczypospolitej
po
podpisaniu
układu
w
Karłowicach
w
1699r.
W
XVIII
w.
popadła
w
ruinę.
Stanisław
Poniatowski
nowy
właściciel
z
czasem
pobudował
obok
pałac
częściowo
z
kamienia
pozyskanego
z
murów
zamkowych
do
dziś
dość
dobrze
zachowany.
Przez
dłuższy
czas
od
1863
r.
służył
on
jako
klasztor
i
zakład
wychowawczy
sióstr
Niepokalanek.
Uczęszczało
do
niego
wiele
znanych
później
osób,
np.
Maria
Rodziewiczówna.
W
1946
r.
po
wypędzeniu
sióstr
przez
władze
sowieckie
urządzono
w
nim
szpital,
który
funkcjonuje
do
dziś.
Niedawno
wróciły
też
siostry.
Nota
bene
gdy
chcieliśmy
wejść
w
obręb
zamku
i
pałacu
nas
ukraiński
znajomy
wzdragał
się
przed
tym
twierdząc,
że
znajduje
tu
się
szpital
dla
chorych
na
gruźlicę.
Z
Jazłowca
pamiętam
jeszcze
ruiny
kościoła
jak
później
się
dowiedziałam
p.w.
Wniebowzięcia
NMP.
Te
zniszczone
pozostałości
po
świątyni
wywarły
na
mnie
przygnębiające
wrażenie,
tym
bardziej,
że
wewnątrz
widoczne
były
resztki
fresków
–
Jezus
Zbawiciel.
W
środku
zaś
prowizorycznie
sklecony
z
kamieni
ołtarz
cały
pokryty
zerwanymi
kwiatami
oraz
krzyż.
Kościół
zlokalizowany
jest
w
centrum
,
otoczony
drzewami
i
krzakami
bzów.
Dzisiaj
pisząc
te
wspomnienia
mam
świadomość,
że
mają
one
charakter
subiektywny.
Podkreślałam
już
wcześniej
wielokrotnie.
iż
jeżdżąc
po
Ukrainie
kilka
lat
temu
nie
dysponowałam
w
zasadzie
żadnymi
przewodnikami.
Dopiero
teraz
konfrontuję
swoje
wspomnienia
z
różnego
rodzaju
opracowaniami.
Ubieram
to
co
zapamiętałam
w
historyczny
płaszcz.
Na
nowo
przeżywam
przeżyte
już
chwile
często
dziwiąc
się,
że
mogłam
zobaczyć
więcej.
A
kościół
no
cóż
teraz
już
wiem,
że
funkcjonował
do
końca
II
wojny.
Później
umieszczono
tu
magazyn
wyrobów
alkoholowych.
Doprowadziło
to
do
kompletnej
ruiny
budynek..
Jazłowiec
–
to
także
posąg
Matki
Bożej
Jazłowieckiej
,
której
kopia
od
2002
r.
znajduje
się
w
kaplicy
klasztornej,
oryginał
zaś
w
siedzibie
głównej
niepokalanek
w
Szymanowie
pod
Warszawą.
W
1919
r.
po
walkach
polsko
–
ukraińskich
w
okolicy
Jazłowca
XIV
Pułk
przybrał
imię
od
miasta,
a
za
patronkę
wziął
Matkę
Boską
Jazłowiecką
i
umieścił
na
sztandarze
pułkowym..
Szarża
ułanów
jazłowieckich
z
1919
r.
porównywano
do
tej
spod
Samosierry.
Uwieczniona
została
na
obrazie
Wojciecha
Kossaka..
Po
wygranej
bitwie
powstał
słynny
hymn
Ułanów
Jazłowieckich
„
Szczęście
i
spokój
daj
tej
ziemi
Pani,/
Co
krwią
spłynęła
wśród
wojen,
pożogi./
Do
Cię
swe
modły
zanosim,
ułani,
/
Odwróć,
ach
odwróć,
odwróć
los
srogi.
„
Pułk
brał
udział
w
kampanii
wrześniowej,
a
po
jej
zakończeniu
został
w
odtworzony
w
konspiracji
we
Lwowie
w
ramach
AK.
Wojna
zebrała
swoje
żniwo
w
Jazłowcu–
ludność
żydowska
zginęła
w
getcie
w
Buczaczu
,
w
1943
r.
nacjonaliści
ukraińscy
zamordowali
jazłowieckiego
proboszcza,
a
w
1945
r.
Polacy
zostali
wysiedleni
na
ziemie
zachodnie.
W
1947
r.
miejscowość
przemianowano
na
Jabłuniwkę.
W
niepodległej
Ukrainie
powrócono
do
historycznej
nazwy
–
Jazłowiec.
I
na
koniec
pozwolę
sobie
przytoczyć
fragment
z
„Twierdz
kresowych
Rzeczypospolitej”
S.Nicieji...”Nie
zapomnę
entuzjazmu,
z
jakim
rotmistrz
Nawrocki,
urodzony
w
Łańcucie
w
1918
roku,
który
tuż
przed
wybuchem
wojny
jako
dwudziestolatek
trafił
we
Lwowie
do
XIV
Pułku,
opowiadał
mi
o
Jazłowcu....mówił
o
z
fascynacją
o
swoich
współtowarzyszach
walki,
o
klasztorze
jazłowieckim,
o
górującym
nad
nim
zamku,
o
wielkiej
tęsknocie
do
krainy
swej
młodości
i
sławnego
miasteczka.”
Rok
2001
w
samochodzie
odwracam
się
za
siebie
rzucam
ostatnie
spojrzenie
na
wzgórze
zamkowe
w
Jazłowcu
i
nagle
widzę
polski
autokar
z
wycieczką
jedną
z
pierwszych
w
tym
początkowym
okresie
wyjazdów
na
Kresy
naszych
rodaków. |