Na
sąsiednim
cmentarzu
odnaleźliśmy
nagrobki
dziadków
i
krewnych
ze strony
mojej
mamy:
Łukasza
Komendata
oraz jego
żony
Marii
Komendat
z
Gurgurewiczów.
Zgodnie z
moim
oczekiwaniem,
cmentarz
ukraiński
był
zadbany,
a na
wielu
mogiłach
stały
nagrobki
z
podobiznami
zmarłych
o prawie
naturalnych
rozmiarach.
Mogiły
były
często
otoczone
metalowymi
ogrodzeniami.
Wszystkie
nagrobki
były
wypielęgnowane,
a świeże
kwiaty
wskazywały
na częste
odwiedziny
bliskich.
Następnego
dnia
odwiedziliśmy
jeszcze
cmentarz
położony
w Załużu.
Tam
odnaleźliśmy
nagrobki
pradziadka
Komendata
i jego
krewnych
z
dziewiętnastego
wieku. Z
oddali
oglądaliśmy
urwisko –
miejsce
starego
zamku w
Starym
Zbarażu.
Późnym
popołudniem
odwiedziliśmy
ulicę
Długą. Na
miejscu
naszej
starej
chaty
stał nowy
parterowy
dom.
Naprzeciw
znajdował
się
budynek,
który
przypominał
chyba
naszą
stajnię.
Z
pozostałych
budynków
gospodarstwa,
ani z
sadu nie
pozostał
żaden
ślad.
Przed
domem, na
skarpie
jak
dawniej,
stała
figura
Matki
Boskiej
ozdobionej
godłem
Ukrainy.
W tym
miejscu,
do 1946
roku,
spędziłem
12 lat
mojego
dzieciństwa.
Było mi
smutno …
Moja dalsza droga wiodła przez cerkwie, kościół, szkołę oraz zamek zbaraski. Obie cerkwie greckokatolickie – duża i mała - były całkowicie odnowione. Jaskrawe kolory ikon oraz złocenia ikonostasu świeciły świeżością. Kościół rzymskokatolicki natomiast, na zewnątrz odbudowany, wewnątrz przedstawiał ruinę; nawa główna i boczne obstawione były rusztowaniami. Ściany popękane. Strop groził zawaleniem. Brak figur świętych. Wszystko brudne i szare. Chłopcy ministranci na moją prośbę zaprowadzili mnie na wieżę kościoła, stamtąd wszedłem na gzyms górnej części kościoła, co nie było rozsądne z mojej strony. Stamtąd mogłem ocenić opłakany stan organów. Odkryłem, że ambona znajduje się po lewej stronie nawy głównej – mnie wydawało się, że jest odwrotnie. Natomiast, ku mojemu zaskoczeniu, na ścianie nawy głównej kościoła zobaczyłem zachowaną tablicę poświeconą Adamowi Mickiewiczowi, a na niej napis po polsku: „Na pamiątkę Adamowi Mickiewiczowi w setną rocznicę urodzin 1798-1898”. Zakrystia – obszerne pomieszczenie o łukowym sklepieniu – była w dobrym stanie. Tu spędziłem kiedyś trochę czasu, przygotowując się do nabożeństw majowych. Do niedawna była tu łaźnia dla pracowników zakładu „Kwantor”. Na podwórku klasztornym znajdowała się kaplica, gdzie tymczasem koncentrowało się legalne życie wiernych parafian zbaraskich. Kościół wymagał ogromnych nakładów pracy i finansów. Wcześniej, w domu, wpłacałem już pewne kwoty na odbudowę zbaraskiego kościoła, tu wrzuciłem jedynie symbolicznego dolara do skarbonki kościelnej, tak jak zresztą wcześniej do skarbonki cerkiewnej. Właściwe potrzeby świątyni można było ocenić dopiero oglądając na własne oczy ten żałosny obraz ruiny kościoła. Mówiono mi, że obecnie również Ukraińcy uczęszczają do kościoła, przynajmniej w święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc.
W parku zamkowym, wśród starych lip, napotkaliśmy skromny obelisk - pomnik poświecony Adamowi Mickiewiczowi. Na jego ścianach widniały wyryte tytuły dzieł Wieszcza oraz napis: „Adamowi Mickiewiczowi w rocznicę urodzin rodacy”. Przed II Wojną Światową stał on w centralnej części miasta, tam gdzie dzisiaj stoi pomnik Bogdana Chmielnickiego. Na obrzeżach parku, z widokiem na miasto, napotkaliśmy dużą tablicę poświęconą tym wszystkim mieszkańcom ziemi zbaraskiej, którzy zginęli za wolną Ukrainę. Na ofiary polskie nie było tam miejsca.
Do zamku prowadziła droga przez fosę i charakterystyczną bramę obronną, po przejściu której otwierał się widok na obszerny dziedziniec, zamknięty po bokach murami oraz pałacem. Pałac był odbudowany, jak mi się wydawało, w stylu renesansowym. Na dziedzińcu znajdowała się studnia, znana z dużej głębokości; obecnie zasypana? Do pałacu dostaliśmy się bocznym wejściem. Na piętro prowadziły obszerne schody. Na ścianach widniały malowidła współczesne: herb Zbaraża – św. Jerzy na koniu walczący ze smokiem, obok portret księcia Jerzego Zbaraskiego. Największe pomieszczenie zamku to sala teatralna. Dwie małe sale muzealne poświęcone były historii - zabytkowym narzędziom i naczyniom używanym w przeszłości, jeszcze za moich czasów na ziemi zbaraskiej – kosy, cepy, dzieże, cebrzyki, miski, łyżki drewniane itd., itd.; druga poświecona szczególnej historii tej ziemi: pochód Chmielnickiego przez Korsuń, Żółte Wody i Zbaraż. Z historii najnowszej prezentowano szlak pochodu UPA z Wołynia na Zachód, ku Ziemi Tarnopolskiej. O szczegółach ich działalności nie było mowy.
Wieczorem otrzymałem telefoniczną wiadomość ze Lwowa, że moi towarzysze podróży zatęsknili za domem i mam następnego dnia stawić się na kwaterze we Lwowie. Moi gospodarze załatwili mi przez krewnych w Tarnopolu bilet i miejscówkę w pociągu relacji Kijów – Lwów i odwieźli samochodem do Tarnopola. Mijaliśmy niektóre znajome mi miejsca w Zbarażu, Przedmieście Tarnopolskie i ulicę Długą, Wygon w Zbarażu, Czernichowce itp. Przekroczyliśmy rzeczkę Gniezna i zajechaliśmy na dworzec w Tarnopolu. Po krótkim oczekiwaniu na peron zajechał pociąg. Po pożegnaniu z krewnymi znalazłem się w wagonie. Wszystkie miejsca były zajęte. Był ciepły dzień. Niektórzy podróżni spali. W wagonie panowała atmosfera leniwej sjesty. Nie znalazłem swego miejsca, ale usiadłem na skrawku wolnego siedzenia, za cichą aprobatą jego właściciela. Tak dojechałem do Lwowa. Sylwetkę dworca we Lwowie rozpoznałem na podstawie przedwojennych ilustracji; wydawało mi się, że nic się nie zmieniła od tamtych czasów. Wnętrze dworca wydało mi się jednak raczej ciasne. Przed dworcem było dużo ludzi. Po mnie nikt nie wyszedł. Było tam też wielu taksówkarzy, którzy wręcz natarczywie starali się świadczyć swoje usługi. Wybrałem jednak autobus miejski, który dziwnym trafem podwiózł mnie prawie pod dom, gdzie mieszkałem. Byłem szczęśliwy, że w tak krótkim czasie udało mi być w krainie mego dzieciństwa, odwiedzić zmarłych na cmentarzu i szczęśliwie powrócić do moich towarzyszy. Rankiem następnego dnia pożegnaliśmy Lwów oraz Ukrainę udając się do domu - do Polski. Podróż minęła bez niespodzianek. Wieczorem byliśmy we Wrocławiu. W pamięci pozostały stare i świeże wspomnienia z Kresów.
*) Fragment „Opowieści z Czarnego Szlaku, 2008
Stroną administruje Fundacja Longinus
|