V wyjazd 2007IV wyjazd 2006III wyjazd 2005II wyjazd 2005I wyjazd 2004GALERIANASZA GALERIANAPISALI O NASKRESOWIACYKLASZTORSTRONA SZKOŁYLINKIMULTIMEDIADAWNY ZBARAŻVARIANagrobek Danusi

TOP LISTA KRESYKRESY WSCHODNIE

STRONA GŁÓWNAFUNDACJA LONGINUSHISTORIA CMENTARZAKONTAKTKSIĘGA GOŚCIKRESY

 

 

28 X 2005r.

Dobry przykład Polska młodzież ratuje historyczną nekropolię na Ukrainie

Kresowe cmentarze wołają o pomoc

Na najstarszym radomskim cmentarzu kilka dni przed wszystkimi świętymi robiono porządki. Gdzieniegdzie można było spotkać nieliczne grupy uczniów pod wodzą nauczycielek. Efekt ich pracy był znikomy. Dzieciaki ani nie były stosownie ubrane, ani nie miały żadnych podstawowych narzędzi. Pozbierały połamane gałązki, zamiotły nogami zwiędłe liście. Zapaliły lampki na grobach żołnierzy i poszły.

Idę o zakład, że ich wychowawczynie napisały, że cel wychowawczy został osiągnięty. I pewnie to prawda. Zaprowadziły dzieci na cmentarz, pokazały mogiły poległych bohaterów, coś tam na miarę możliwości i środków zrobiły pożytecznego. Nie można mieć pretensji.

Inny obrazek

A teraz inny obrazek. Słoneczny początek października na Ukrainie, Zbaraż. Historyczne miasto, sławne też dzięki sienkiewiczowskiej Trylogii. To tam w oblężonej twierdzy pan Skrzetuski kaskaderskim wyczynem przedarł się przez kozackie linie po odsiecz. Kto nie czytał, ten obejrzał na filmie Hoffmana. Ale w Zbarażu nie tylko twierdzę księcia Jaremy warto odwiedzić. Na skraju miasta jest stary cmentarz. Jeszcze przed trzecim rozbiorem bernardyn ojciec Gaudenty Moszkowiczowski uroczystym obrzędem w 1793 roku dokonał jego otwarcia. Ponad 200 lat później wiezie tam mnie swoim wiekowym samochodem następca zakonnika ojciec Berard Zadojko. Patrzę i oczom nie wierzę. Za niskim cmentarnym murkiem widzę... polskie mundury. Krzątają się w nich po nekropolii młodzi ludzie. Chłopaki i dziewczyny. Mundury moro, na pagonach dystynkcje. Szukam starszego. Jest porucznik Janusz Kwolek. W cywilu i z urzędu zastępca dyrektora szkoły. Melduję swoje przybycie. I już po chwili wiem, że na Ukrainie spotkałem rodaków z Łańcuta. Konkretnie zaś z liceum wojskowego. Ojciec Berard uśmiecha się z satysfakcją. – Chciałem zrobić niespodziankę. I pokazać że wszelkie nieprzychylne opinie o polskiej młodzieży są mocno przesadzone – mówi.

Po raz trzeci w Zbarażu

Młodzież Liceum Wojskowego Zespołu Szkół Nr 2 w Łańcucie przyjechała już do Zbaraża po raz trzeci w sile 45 kadetów pod wodzą 4 pedagogów wspomaganych przez jednego wolontariusza. Co ich przygnało 325 kilometrów? Właśnie cmentarz na którym rozmawiamy. A było tak: - Do Zbaraża po raz pierwszy dotarłam w 2000 roku z mężem, który tu prowadził interesy – wspomina Alina Skrzypczak – Natrafiliśmy na stary, opuszczony polski cmentarz. Był zarośnięty niemiołosiernie. Dopiero wejście w ten gąszcz dawało obraz bogactwa nekropolii. W następnych latach kilkakrotnie będąc w Zbarażu, zaglądaliśmy na cmentarz, chcąc zobaczyć czy coś się nie zmieniło. Niestety, zawsze było tak samo – gąszcz chwastów przykrywał ciągle piękne ale zniszczone nagrobki. W 2003 roku spotkaliśmy proboszcza parafii rzymskokatolickiej księdza Longina. Zaowocowało to wspólnym planem zajęcia się cmentarzem. W tym czasie zaczęłam pracować w Zespole Szkół nr 2 w Łańcucie. Przedstawiłam swój projekt uporządkowania cmentarza w Zbarażu dyrektorowi Stanisławowi Gwizdakowi. Otrzymałam jego poparcie. Początek roku 2004 to rozmowy, dopracowywanie szczegółów wyjazdu. Dzięki zaangażowaniu wychowawczyni klasy I liceum wojskowego Renacie Lepak i wicedyrektorowi Januszowi Kwolkowi projekt mógł dojść do skutku.

Ratunek dla cmentarza

Nawiązali kontakt ze średnią szkołą zawodową w Zbarażu (PTU nr 25), wyjechali do ukraińskich kolegów. To była wyprawa raczej rozpoznawcza. Kolejne opisali w szkolnej i lokalnej prasie: „Mieszkaliśmy w internacie szkoły średnie w części reprezentacyjnej. Drugi dzień pobytu poświeciliśmy w całości na sprzątanie cmentarza. Zaczęliśmy działalność według planu – klasa I podzielona na drużyny otrzymała za zadanie uprzątnięcie części od frontu, natomiast drużynie z klasy II przydzielone zostało uporządkowanie grobu poległych żołnierzy na tyłach cmentarza. Pracowaliśmy wykorzystując własne narzędzia przywiezione z Polski (sekatory, motyczki) oraz przy użyciu pożyczonych nam przez parafian 3 siekier. Wycinane krzewy, gałęzie, śmieci wynosiliśmy na obrzeża nekropolii. Stamtąd były one wywożone ciężarówką przez służby miejskie, które zostały o to poproszone przez księdza proboszcza. O ogromie pracy wykonanej przez naszych uczniów niech świadczy fakt, że kierowca kilkakrotnie wykonywał swój kurs tego dnia. Część gałęzi została spalona na ognisku. Z upływem czasu nagrobki zaczęły wyłaniać się z zielonego gąszczu ukazując swoje oblicza. Każdy chciał odczytać nazwiska zmarłych, epitafia, daty śmierci”. Jednym z zadań było sporządzenie topografii odkrytych grobów. I ich dokładny opis. Posłuży w perspektywie do sporządzenia całego planu cmentarza i stworzenia bazy danych na przyszłość. Należy pamiętać że czas goni, bowiem napisy na niektórych grobach są mocno zamazane, a żadne dane dotyczące pochówków osób nie zachowały się w parafii i nie wiadomo czy istnieją gdzieś w archiwach, być może zginęły bezpowrotnie w zawierusze wojennej.

Efekty pracy

To co robią ma realną wartość historyczną. Oprócz sporządzili bogatą dokumentację fotograficzną. Zdążyli posprzątać jedną trzecią 3 hektarów powierzchni cmentarza. (dane z maja br. W chwili obecnej uporządkowany jest prawie cały cmentarz i.s.) Ocalili kilkaset nagrobków. W najbliższych planach mają ogrodzenie cmentarza w Zbarażu. Niczego radomskim szkołom nie sugeruję. Może mają inne pomysły wychowawcze? Ale na wszelki wypadek podaję adres: III Liceum Ogólnokształcące – Klasy o Profilu Wojskowym Zespołu Szkół Nr 2 im. Jana Kochanowskiego ul. Podziwerzyniec 41, 37-100 Łańcut. A nuż się przyda.                                                                

  Wojciech Ozimek

Stroną administruje Fundacja Longinus