Podróże
po Kresach
...” Ojczyzna to ziemia i
groby, jak więc długo trwa pamięć o grobach, tak długo też trwa siła
związku z Ojczyzną”...
Uczniowie I i II klasy Liceum Wojskowego z Zespołu
Szkół nr 2 im. Jana Kochanowskiego w Łańcucie porządkowali zniszczony
polski cmentarz w Zbarażu na Ukrainie. Cytat przytoczony przeze mnie
prawie rok temu rozpoczynał artykuł poświęcony opisowi wyjazdu młodzieży
na Ukrainę do Zbaraża. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że jest on
bardzo na miejscu i wyraża to wszystko w czym uczestniczymy, co sami
staramy się stwarzać – młodzież i my wychowawcy. Cel jaki przyświeca
tej idei to doprowadzenie do oczyszczenia, zabezpieczenia, odnowienia i
zachowania dla potomności polskiego cmentarza w Zbarażu. Cel zapewne
nietuzinkowy, warty jednak zaryzykowania. Mamy świadomość, że osiągnięcie
go nie będzie łatwe, ale przyrzeczenie złożone w Kościele
przyklasztornym w Zbarażu rok temu przez uczniów i nauczycieli zobowiązuje,
pobudza do działania i daje siły do wytrwania.
Idea
samego wyjazdu zrodziła się kilka lat wcześniej w momencie dotarcia do
opuszczonego polskiego cmentarza pani Aliny Skrzypczak, nauczycielki
historii z naszej szkoły. Tym razem bogatsi o doświadczenia
lepiej mogliśmy przygotować się do pobytu. Młodzież, która
uczestniczyła w tym wyjeździe to w większości uczniowie I klasy Liceum
Wojskowego i ci szczęśliwcy z II i III klasy, którym udało się
wyjechać bo liczba miejsc była ze względu na koszty ograniczona.
Pierwszy dzień to podróż, zakwaterowanie i przejście na cmentarz w
celu obserwacji jego stanu obecnego. Ciekawiło nas na ile wkład pracy włożony
wcześniej w uporządkowanie cmentarza widać dzisiaj z rocznej
perspektywy. Trzeba pamiętać, że przez ten okres nikt nie czynił na
nim żadnych prac porządkowych. Mimo tego część uprzątnięta dość
wyraźnie odcinała się od pozostałej.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że zaniechanie dalszych prac
doprowadziłoby bardzo szybko do powtórnego zarośnięcia oczyszczonej
powierzchni. Skłania to do refleksji i weryfikacji działań na przyszłość.
Pobieżna ocena stanu pozwoliła nam na rozplanowanie planu prac na dzień
następny. Zaczął się on od wczesnej pobudki , apelu i śniadania.
Potem szybki marsz na miejsce i kilkugodzinne zmagania z przyrodą. I znów
jak rok wcześniej – karczowanie, znoszenie i palenie gałęzi.
Odkrywanie coraz to nowych pomników z warstw zieleni, potykanie o
nagrobki wystające niewidzialnie spod ziemi. Odkopywanie i podnoszenie
tych, które zdołaliśmy . W końcu jest ich tak dużo, że trudno nadążyć
, zdecydować się , który pierwszy.
Następnie zeskrobywanie centymetrowej warstwy mchu porastajacej
pomniki chyba już kilkadziesiąt lat. Na koniec coś naprawdę zmuszającego
do uklękniecia na obydwa kolana i rzeczywistego pochylenia się nad kośćmi
naszych przodków niekiedy walajacych się na ziemi. Każdy, któremu
przytrafia się to wie, co ma zrobić . Kto tego nie widział nie może
sobie wyobrazić ogromu zalewającej nas pracy, ale i emocji z tym związanych.
Decyzje, co robić wcześniej, co pozostawić na później, ale na kiedy ?
Przecież mamy tu być tylko kilka dni. A potem, co ? Dylematy duże dla
nas, dla postronnych być może nieistotne. I myśl, żeby to wszystko, co
zaczęliśmy doprowadzić do końca, który jednak jawi się gdzieś
bardzo daleko za horyzontem. Pracujemy z myślą, iż być może nie
starczy środków i sił żeby osiągnąć w przyszłości upragniony cel.
Trzeba powiedzieć jasno pomoc ludzi dobrej woli będzie niezbędna.
Mam nadzieję, że odnajdziemy się wspólnie. Pamiętajmy przy tym jako
starsi, że
...
„ Takie będą
Rzeczypospolite, jakie ich
młodzieży chowanie
„ ...
Dzień drugi – podobny do poprzedniego, młodzież już wie, że
czeka ją kilka godzin wytężonej pracy, zmagań z własnym zmęczeniem.
Kątem oka obserwuję. Są silni, młodzi i piękni w tym, co robią ,być
może nie zdają sobie sprawy z tego w czym uczestniczą. Jestem jednak
pewna, że w przyszłosci zrozumieją, że mimo, trudu i dosłownie
wylanego potu uczestniczyli jako młodzież, jako Polacy w czymś wyjątkowym.
To jest bowiem ich historia, ale i nasza wspólna historia pisana teraz na
dawnych kresach. Myślę, że wystarczy tyle słów o tym, co było. Ich
zbytni natłok może przyćmić sens tego, co robimy. W pewnych sytuacjach
nie oddają one istoty tego, co chciałoby się wypowiedzieć i przekazać.
Nasz
wyjazd to także chęć rozbudzenia w młodzieży wielu innych pozytywnych
zachowań. Komunikatywności w nawiązywaniu nowych znajomości,
odnajdywanie się w nowej, nieznanej rzeczywistości, „szlifowanie”
zdolności lingwistycznych, pokonywanie uprzedzeń, stereotypów, uczenie
tolerancji wobec odmienności kultur, obyczajów, zwyczajów, w końcu
zdrowa rywalizacja i uczenie się odpowiedzialności za swoje zachowanie.
Czas
wolny od pracy chcieliśmy tak zorganizować, aby został on wykorzystany
maksymalnie. Były więc rozgrywki w siatkówkę dziewcząt i chłopców z
zaprzyjaźnioną szkołą średnią w Zbarażu. Zawody sportowe.
Zwiedzanie szkoły i warsztatów szkolnych. Wspólna dyskoteka oraz udział
w przygotowanym na nasz przyjazd koncercie. Specjalnie
zaprogramowany został dzień Bożego Ciała (na Ukrainie
obchodzony w niedzielę), ale na naszą prośbę O. Berard OFM proboszcz
tamtejszej parafii ( 70 wiernych ) odprawił mszę świętą i Litanię do
Matki Bożej. Młodzież wystąpiła w mundurach, pięknie się prezentując.
Na rozpoczęcie mszy nasi trębacze odegrali „ Barkę”. Znalezliśmy również
czas, aby odbyć wycieczkę do Krzemieńca wejść na górę Bony, pójść
na grób Juliusza Słowackiego i do kościoła pw św. Stanisława
Biskupa. Byliśmy również w ławrze w Poczajewie i przy cudownym źródle
św. Anny. Zorganizowaliśmy też ognisko na które przybył ojcowie
Berard i Polikarp z tutejszej parafii z którą współpracujemy.
W
końcu jednak nadszedł dzień wyjazdu. Jeszcze rano w sobotę udaliśmy
się na cmentarz gdzie dokonywalismy ostatnich prac. Jednym z zadań było
sporządzenie topografii odkrytych grobów. Ich dokładny opis. Posłuży
on w perspektywie do sporządzenia całego planu cmentarza i stworzenia
bazy danych na przyszłość. Należy pamiętać, że czas nas goni ,
bowiem napisy na niektórych grobach są mocno zamazane, a żadne dane
dotyczące pochówków osób nie zachowały się w parafii i nie wiadomo
czy istnieją gdzieś w archiwach, być może zaginęły bezpowrotnie w
zawierusze wojennej .To, co robimy ma więc realną wartość historyczną.
Oprócz tego dokonaliśmy jak zwykle bogatej dokumentacji fotograficznej.
Jest to o tyle niezbędne ponieważ jak pokazuje doświadczenie stopień
zdewastowania cmentarza postępuje dość szybko. Nie ma się, co czarować
jak teraz coś nie zrobimy to za kilkanaście , kilkadziesiąt lat nie
pozostanie już nic. Dodam tylko, że zdążyliśmy według szacunków
posprzątać około 1/3 cmentarza z 3 ha powierzchni. Liczbę wszystkich
ocalałych nagrobków szacujemy na kilkaset. I jeszcze dwa wzruszające
fakty, które pozwolę sobie tu przytoczyć. Codzienne odwiedziny i
przynoszenie nam wody do picia przez starą Polkę, opowiadającą nam
marzenie swojego życia – wyjazd do Polski do Wrocławia na grób swojej
matki. Oraz spotkanie na cmentarzu rodowitego zbarażana, który przyjechał
na Ukrainę i szukał grobów rodzinnych.
Na
zakończenie chcielibyśmy podziękować tym wszystkim, którzy
przyczynili się do sfinalizowania naszego wyjazdu udzielając nam
wsparcia finansowego i rzeczowego tj. panu Staroście Powiatu Łańcuckiego
Adamowi Krzysztoniowi,
Proboszczowi
Parafii św. Józefa z Podzwierzyńca, księżom z Parafii Mrowla, PKS
Connex Łańcut, Zakładom Mięsnym Smak Eko w Górnie, firmie – Bazar u
Wojciecha, panu Wiesławowi Ciąpała Smak Eko w
Łańcucie, firmie Azot – Chem – Kraczkowa. Szczególne wyrazy
uznania należą się naszej młodzieży biorącej udział w tym przedsięwzięciu.
Praca nasza zauważona została na zewnątrz, materiały
przywiezione z wyjazdu dotyczące prac porządkowych wykonanych na
cmentarzu zbaraskim zostały wykorzystane i wyemitowane w dniach 29 i 30
maja w TV regionalnej i ogólnopolskiej.
|