V wyjazd 2007IV wyjazd 2006III wyjazd 2005II wyjazd 2005I wyjazd 2004GALERIANASZA GALERIANAPISALI O NASKRESOWIACYKLASZTORSTRONA SZKOŁYLINKIMULTIMEDIADAWNY ZBARAŻVARIANagrobek Danusi

TOP LISTA KRESYKRESY WSCHODNIE

STRONA GŁÓWNAFUNDACJA LONGINUSHISTORIA CMENTARZAKONTAKTKSIĘGA GOŚCIKRESY

 

Dźwignęliśmy polskie krzyże

Połamane kamienne płyty, powalone krzyże, otwarte grobowce, butelki po wódce. Tak wygląda polski cmentarz w Zbarażu na Ukrainie.

Uczniowie Liceum Wojskowego w Łańcucie chcą przywrócić polskiemu cmentarzowi miejscu należną cześć.

Zbaraż

Miasto rejonowe na zachodniej Ukrainie w obwodzie tarnopolskim. Do 1939 r. położone w Małopolsce Wschodniej miasto było zamieszkiwane przez Żydów, Polaków i Ukraińców. W 1649 r. miała tu miejsce słynna obrona zamku i miasta przed sprzymierzonymi siłami Kozaków i Tatarów. Oblężony wówczas 14-tysięczny polski obóz przez 53 dni bronił się pod naporem ponad 250-tysięcznej armii wroga.

Cztery hektary zabytkowego cmentarza przez 62 lata porastał las. W tym lesie, między grobami z figurami aniołów i świętych, ktoś urządził pijacką melinę i wysypisko śmieci. Potem w tych śmieciach odnajdywano ludzkie kości...

Od 5 lat uczniowie Liceum Wojskowego w Łańcucie próbują przywrócić temu miejscu należną cześć. Oni wiedzą, że polski cmentarz w ukraińskim Zbarażu to perła architektury. Niektórzy znawcy nekropolii nazywają go małym Łyczakowem.
Rozciąga się wzdłuż szerokiej ulicy 13-tysięcznego miasteczka. Z jednej strony otacza go metrowej wysokości kamienny mur, z pozostałych - rzadkie zarośla i bita dróżka, która prowadzi do okolicznych domów. W pobliżu - przystanek autobusowy, sklep spożywczy, kiosk.

11 dzieci do komunii

Cały Zbaraż sprawia przygnębiające wrażenie: szarobure budynki, dziury w jezdniach, brud na chodnikach. Od upadku ZSRR niewiele się tu zmieniło. Tylko sklepy są lepiej zaopatrzone, a na ulicach częściej słychać ukraiński. I jeszcze to, że otwarte są cerkwie i barokowy kościół rzymskokatolicki, prowadzony przez Bernardynów. Na codzienną mszę św. przychodzi kilka osób, cała parafia liczy ok. 70 wiernych. Ale proboszcz, ojciec Anatol Zadojko, i tak jest zadowolony.

- W tym roku do pierwszej komunii świętej przystąpiło 11 dzieci. To dobrze wróży na przyszłość.

Tu leżą nasi

Właśnie z miejscowymi Polakami wiąże się historia zbaraskiego cmentarza. Tu spoczywają ich rodzice, dziadowie i dalsi przodkowie. Najstarszy nagrobek pochodzi z 1803 r., ale niewykluczone, że w ziemi leżą jeszcze starsze. Dawno temu zwalił je czas, może czyjaś ręka. A potem, za komuny, już nie było nikogo, kto chciałby je podnieść.

Tak było do 2003 roku, gdy Zbaraż odwiedził Ireneusz Skrzypczak z Łańcuta - fotograf, współzałożyciel Fundacji Longinus, której zadaniem jest m.in. opieka nad polskimi grobami na Wschodzie. Postanowił, że odkryje tę nekropolię dla współczesnych i przyszłych pokoleń.

Wielka harówka

Kolejny raz przyjechał z żoną Aliną, nauczycielką historii w łańcuckim Liceum Wojskowym, jej uczniami oraz innymi pedagogami.

- Większości grobów nie było nawet widać, a my przywieźliśmy tylko motyki, sekatory i dwie siekiery - wspomina Renata Lepak, wychowawczyni. - Myśleliśmy, że będziemy sprzątać, plewić, a tu trzeba było przygotować się na harówkę. Musieliśmy dokupić w Zbarażu kilkadziesiąt siekier.

W ciągu paru dni udało się odkryć i z grubsza oczyścić kilkanaście nagrobków. Ukraińcy ze zdziwieniem patrzyli, jak 40 młodzików w polowych mundurach walczy z chaszczami, konarami drzew, z tarniną... Nie wszyscy byli przyjaźni. Dogadywali im, ktoś przeklął, komuś wyrwało się, że nie trzeba tu Polaków...

- Ale znaleźli się i tacy, którzy gratulowali nam - wspomina Renata Lepak. - Pewna pani wyznała, że ukraińska młodzież nie zdobyłaby się na taki czyn w stosunku do swoich zniszczonych cmentarzy.

Ślady nie zginą

Wkrótce na zapomnianą nekropolię odważyli się przyjść tutejsi Polacy. Jak ta staruszka, która całe lata marzyła o odnalezieniu grobu swoich rodziców. Albo staruszek, który dopiero dzięki łańcuckim licealistom uwierzył, że ślady dawnych Polaków ze Zbaraża jednak nie zaginą. Przyszło ich więcej - jeszcze nie całkiem pewnie, lecz z rosnącą wiarą, że po dziesięcioleciach milczenia, palenia zniczy w domowych ołtarzykach, będzie im dane zmówić modlitwę przy grobach rodaków.

Praca jako nagroda

Z każdym rokiem uczniów z Łańcuta chętnych do pracy na cmentarzu przybywa. Ale nie każdy może przyjechać.

- Wyjazd jest nagrodą za dobre wyniki w nauce - tłumaczy Janusz Kwolek, wicedyrektor szkoły. - Bo oprócz renowacji cmentarza są w programie także wycieczki, jak ostatnio - do Kamieńca Podolskiego.

Tej jesieni do Zbaraża przyjechało 47 licealistów. Aż 30 chętnym dyrekcja musiała odmówić. Nie dlatego, że byli gorsi, lecz dlatego, że nie zmieściliby się w autokarze.

- Zabraliśmy głównie klasy maturalne - mówi wicedyrektor Kwolek. - Młodsze będą mieć jeszcze okazję zostawić tu trochę potu. Żeby nekropolię doprowadzić do porządku i ją ogrodzić, trzeba wiele czasu.

Ogrodzenie jest niezbędne. Bo teraz między zabytkowymi pomnikami pasą się kozy i buszują kury.

- To z tego gospodarstwa - pokazuje pobliski dom dziewczyna czyszcząca pokryty mchem nagrobek. - Zwracaliśmy uwagę właścicielce, by nie wpuszczała tu zwierząt..

Najlepsza lekcja historii

Ale więcej szkody uczynili ludzie. Od 1945 r., gdy na cmentarzu przestano cokolwiek robić, powoli zamieniał się w składowisko odpadów. Dzisiaj próżno by szukać sprawców, ale wiadomo, że najpierw sowiecka, a później ukraińska władza przymykała na to oko.

- Odnaleźliśmy zniszczony grobowiec Bernardynów - opowiada I. Skrzypczak. - Wejście było zburzone, wewnątrz - zbutwiałe trumny, z których wystawały kości. Zamurowaliśmy właz. Zakonnicy spoczywają już w spokoju.

Kości... Wyjmowane z ziemi, z zarośli, spomiędzy śmieci. Starannie grzebane z powrotem.

- To przejmujące uczucie - zwierza się Bernadeta Rusinek z III c. - Trzymasz w dłoniach kość i zastanawiasz się, czyja jest: kobiety, mężczyzny, dziecka?

Kilka metrów od Bernadety na klęczkach pracuje jej klasowa koleżanka Ewelina Pieniążek. Wyrywa chwasty, odgarnia ziemię z nagrobnej płyty.

- To najlepsza lekcja historii. Kształtuje postawy patriotyczne, zapada głęboko w pamięć - twierdzi.

Ewelina co chwilę spogląda ku drodze, jakby na kogoś czekała.

- Myślałam, że przyjdą nam pomóc miejscowi Polacy. Nie przeczę, zaglądają, ale niewielu jest chętnych. A przecież ksiądz prosił z ambony i nawet w Radiu Zbaraż był komunikat. Redaktorka Nadia, choć Ukrainka, osobiście apelowała.

Niepamięć to grzech

A jednak ktoś przyszedł. Starsza kobieta w kolorowej chustce uwija się z motyką między mogiłami.

- Tu leżą moi rodzice - mówi Stefania Hanusiewicz. - Za wiele sił to ja już nie mam, ale zawsze coś zrobię. Wokół tyle opuszczonych, bezimiennych mogił. Grzechem byłoby nie pamiętać.

- Dziś jest jedna kobieta, jutro może będzie więcej - mówi o. Anatol Zadojko. Zaraz po mszy św. zrzucił habit, wciągnął wytarte dżinsy i popędził na cmentarz. Jest młody, niestraszna mu żadna robota. Trzeba rąbać siekierą, to rąbie; trzeba kopać, to kopie; trzeba dźwigać powalone fragmenty pomników, to dźwiga...

Od 5 lat trwa inwentaryzacja cmentarza. Trzeba spisać każdą literę, cyfrę, datę. Czasem uda się od razu odszyfrować, lecz częściej jest to benedyktyńska praca.

- Grobów z inskrypcjami jest dużo ponad tysiąc, jednak na wielu widnieje po kilka imion i nazwisk - wyjaśnia Skrzypczak. - Niemało jest też nagrobków bez żadnych danych o zmarłym albo leżą napisami do ziemi. Kilkanaście odwróciliśmy, udało się odczytać.

Tokarczukowie i inni

Zbaraska nekropolia obfituje w znane nazwiska: Daszyńscy, Kaczorowscy, Tokarczukowie...

- Pochowany jest tu pradziadek arcybiskupa Ignacego Tokarczuka, a niewykluczone, że też inni bliscy, bo nazwisko wyryte jest na kilku pomnikach - mówi Skrzypczak. - Kiedy mieszkający w zachodniej Polsce potomkowie zbarażan dowiedzieli się z Internetu o renowacji cmentarza, poprosili nas o pomoc w odszukaniu grobów ich krewnych. Udało się m.in. odnaleźć pomnik Stanisława Kruczkowskiego, przed wojną sekretarza magistratu w Zbarażu.

 

Łańcucki dzwon zabrzmiał nad Ukrainą (FILMY!)
ŁAŃCUT, ZBARAŻ na Ukrainie To był pierwszy od 60 lat odpust na św. Antoniego z dzwonami
Maksymilian Bartnik na kościelnej wieży w Zbarażu przygotowuje do montażu głośniki tubowe. To z nich popłyną dźwięki dzwonu.
Fot: ARCHIWUM SZKOŁY
 
Uczniowie Zespołu Szkół nr 2 w Łańcucie już nie tylko ratują polski cmentarz w Zbarażu. Zawieźli tam, zrobiony przez siebie, dzwon.

Zbaraż to bardzo dobrze znane łańcuckim licealistom ukraińskie miasteczko. Przyjeżdżają tam regularnie od kilku lat. Cel zawsze był jeden: ratować zaniedbany, zniszczony i zrujnowany polski cmentarz.

- I tym razem nie obeszło się bez ciężkiej pracy przy wycince drzew i krzewów - mówi Ireneusz Skrzypczak, absolwent ZS nr 2, który teraz zakłada Stowarzyszenie Pomocy Zbarażowi.

Szukam mogiły przodka. Pomóżcie!
ZOBACZ FILMY Z WYPRAWY LICEALISTÓW DO ZBARAŻA

"Na cmentarzu w Zbarażu leży mój dziadek Paweł Konysz. Może trafiliście na jego nagrobek?” - podpisano: Przemysław Konysz.

Takich wpisów w księdze gości strony internetowej www.zbaraz.pl jest wiele.

- Piszą, ale i dzwonią, głównie mieszkańcy Polski zachodniej i północnej. Jesteśmy dla nich ostatnią nadzieją na odszukanie mogił przodków - mówi Skrzypczak dodając, że grób dziadka Przemysława Konysza udało się odnaleźć. - Znaleźliśmy tę, oraz kilka innych mogił, których szukali ludzie z całej Polski.

O zbaraskich grobach powstała już spora dokumentacja. Są w niej zdjęcia, opisy, mapy. Ma z tego powstać prawdziwa historyczna monografia dotycząca polskiego cmentarza na Ukrainie.

Mam takie marzenie: żeby zagrały dzwony
- Już dawno proboszcz zbaraskiej parafii powiedział nam o tym. Postanowiliśmy pomóc i w tej sprawie - mówi Ireneusz Skrzypczak.

Niestety, zwieszenie tradycyjnego dzwonu na kruchej i zniszczonej wieży zbaraskiego kościoła, nie wchodziło w grę. Uczniowie ZS nr 2 zaczęli więc konstruować dzwon elektroniczny.

- To w zasadzie mały komputer z dużymi głośnikami - mówi Marcin Grochowina, nauczyciel ZS nr 2 w Łańcucie, który z uczniami Maksymilianem Bartnikiem i Tomaszem Balawejdrem przez kilka ostatnich miesięcy robił dzwon dla Zbaraża.

Dzwon zabrzmiał 13 czerwca, w samo południe, czyli w odpust św. Antoniego, patrona parafii w Zbarażu.

- Kiedy pojedziemy tam z kolejną ekspedycją we wrześniu, zaprogramujemy dzwon tak, aby na Boże Narodzenie odgrywał również kolędy - mówi Skrzypczak.

Mateusz Mazur
m.mazur@gcnowiny.pl
18. Lipca 2006 04:00

Robimy dzwon dla Zbaraża
Mateusz Mazur    2006-03-16 12:49:34

Porządkowali już polski cmentarz na Ukrainie, a teraz...

Elektroniczny dzwon dla polskiej parafii w Zbarażu na Ukrainie - taką niecodzienną pracą dyplomową kończą naukę uczniowie Zespołu Szkół nr 2.

 

- Ksiądz proboszcz zbaraskiej parafii powiedział nam kiedyś, że dzwon jest jego marzeniem - mówi Ireneusz Skrzypczak, absolwent ZS nr 2, który teraz zakłada Stowarzyszenie Pomocy Zbarażowi. - O takim prawdziwym niestety nie może być mowy. Drewniana, zniszczona wieża kościelna go nie udźwignie. Wpadliśmy więc na pomysł, aby brąz zastąpić elektroniką.

Sprzątali, a teraz podzwonią

To między innymi z jego inicjatywy młodzież z ZS nr 2 już kilkakrotnie wyjeżdżała na Ukrainę.
- Porządkowaliśmy tam polski, bardzo zaniedbany cmentarz. Kolejny wyjazd zaplanowaliśmy na czerwiec - mówi Janusz Kwolek, zastępca dyrektora ZS nr 2.
Do Zbaraża pojadą wtedy dwie grupy uczniów. Być może dołączą do nich również tegoroczni maturzyści.
- Jesteśmy przygotowani, bo młodzież zebrała ok. 3 tys. zł pakując towary w łańcuckich sklepach. Za te pieniądze kupimy sprzęty potrzebne do ratowania zabytkowych pomników nagrobnych - dodaje Janusz Gwizdak, dyrektor ZS.


Sercem dzwonu jest linux

Przy okazji czerwcowej wizyty w Zbarażu uczniowie zainstalują dzwon na wieży tamtejszego kościoła. Prace na jego skonstruowaniem właśnie trwają.
- Zaprojektowaliśmy go w oparciu o darmowy system operacyjny Linux. To alternatywa do znanego niemal wszystkim Windowsa. Poza tym, dzwon dla parafii to nic innego jak mały komputer, który będzie emitował odpowiednie sygnały - tłumaczy Marcin Grochowina, nauczyciel opiekujący się uczniami, którzy konstruują dzwon.


Zagra dumkę i barkę

- Będzie dzwonił w południe na Anioł Pański, ale odegra również tzw. kuranty. Chcemy, aby grał "Dumkę na wygnaniu” Gosławskiego oraz "Barkę”, którą uczniowie nieraz śpiewali w czasie swoich wizyt w Zbarażu - powiedziała Alina Skrzypczak, nauczyciel historii w ZS nr 2.

 

- Zegar będzie elektroniczny, ale z sercem, którym będzie Linux - mówią Maksymilian Bartnik, Tomasz Balawejder i ich nauczyciel przedmiotów elektronicznych Marcin Grochowina.

Fot: KRYSTYNA BARANOWSKA

 


  Jedziemy ratować polski cmentarz Zbarażu na Ukrainie 2005-09-29 

ŁAŃCUT Czeka ich karczowanie lasu i budowa ogrodzenia

 

 

Prawie 50 uczniów i uczennic z klas wojskowych Zespołu Szkół nr 2 w Łańcucie pojedzie ratować polski cmentarz w Zbarażu na Ukrainie.

- To nawet nie był las. Raczej busz albo dżungla - opisuje stan polskiego cmentarza w Zbarażu Anna Frączek, tegoroczna maturzystka z ZS nr 2 w Łańcucie. Razem z kolegami i koleżankami ze swojej szkoły wiosną tego roku przez kilka dni porządkowała zapomniany polski cmentarz w Zbarażu.
- Dopiero po wycięciu chaszczy można było zobaczyć piękne pomniki nagrobne. Trzeba było przy tym bardzo uważać na różne pułapki, zwłaszcza na otwarte groby. Byłyśmy pewne, że ludzka stopa nie stanęła tam od wielu lat - dodaje Kamila Karp z ZS nr 2.

Zostało jeszcze mnóstwo pracy

Tuż po powrocie do Łańcuta zapadła decyzja: do Zbaraża wracamy jesienią. - Ani wtedy, ani teraz, nikogo nie trzeba było do tego przekonywać - mówi Janusz Kwolek, zastępca dyrektora ZS nr 2 w Łańcucie. - Tym razem do uczniów, którzy już byli w Zbarażu, dołączą nowicjusze. Musimy ich "przeszkolić”, bo maturzyści niedługo opuszczą szkołę, a chcemy do Zbaraża jeździć jeszcze wielokrotnie.
Według szacunków Kwolka uporządkowania wymaga jeszcze co najmniej połowa cmentarza. Oprócz wycinania drzew i krzewów, młodzież podczas najbliższego wyjazdu zacznie też budować ogrodzenie. Potrzebne do tego materiały dał łańcucki Śrubex.
- Musimy ogrodzić cmentarz. Trochę to smutne, ale uporządkowaną przez nas część nekropolii Ukraińcy zaczynają wykorzystywać do chowania zmarłych - opowiada Kwolek.

Nie zabraknie profesjonalistów

Tym razem z łańcucką młodzieżą do Zbaraża pojedzie też kamieniarz. Zgłosił się do szkoły po artykule na ten temat w Nowinach. - Dzięki jego pomocy łatwiej i lepiej naprawimy wiele nagrobków - mówi Kwolek.
Licealiści z Łańcuta przy okazji wizyt w Zbarażu przygotowują mapę cmentarza z listą pochowanych tam Polaków. - Zgłaszają się do nas ludzie z całego kraju, aby dzięki temu odszukać swoich krewnych. To dla nich jedyna szansa - powiedział Kwolek.

 

 

To ostatnie przygotowania przed poniedziałkowym wyjazdem na Ukrainę

Fot: KRYSTYNA BARANOWSKA

 

Uczniowie ratują cmentarz
Mateusz Mazur    2005-06-21 11:38:27

ŁAŃCUT Uczniowie Liceum wojskowego porządkują zapomnianą nekropolię

 

Tydzień przy karczowaniu lasu w Zbarażu na Ukrainie spędziło 46 uczniów łańcuckiego Liceum Wojskowego. Zamiast leżeć na plaży chcieli uporządkować stary polski cmentarz.

 

Pod rosnący w samym centrum Zbaraża na Ukrainie las podjeżdża autokar z uczniami z Łańcuta. Alina Skrzypczak, nauczycielka historii, wskazując na gąszcz drzew mówi: - To jest ten cmentarz.
- Nie mogliśmy uwierzyć, bo to nawet nie był las. Raczej busz albo dżungla - mówi Anna Frączek.


Byliśmy podejrzani

- Do tego buszu nie chcieli nas wpuścić. Nikt nie mógł uwierzyć, że przyjechaliśmy za własne pieniądze i chcemy ciężko pracować przez kilka dni. Sprawdzali nas nawet ukraińscy tajniacy - wspomina Katarzyna Hundz.
W końcu zaczęła się ciężka, trwająca kilka godzin dziennie praca.


Karczowanie lasu

- Dopiero po wycięciu chaszczy powoli ukazywały się nam piękne nagrobki. Trzeba było bardzo uważać na różne pułapki, zwłaszcza na otwarte groby - mówi Kamila Karp. - Tym polskim cmentarzem nikt nie opiekował się od wojny. Powoli zarastał, aż przerodził się w zwykły las.
- Co ciekawe, zaraz obok niego, jest cmentarz ukraiński. Nie można powiedzieć, aby był zaniedbany - dodaje Anna Frączek.


Kamieniarz pomoże za darmo

Łańcuccy licealiści uporządkowali na razie mniej niż połowę cmentarza. Tuż po wakacjach znowu pojadą do Zbaraża dokończyć wielkie sprzątanie.
- Tym razem pojedzie z nami kamieniarz. Ten pan zdecydował się na to, gdy usłyszał, co robimy. Obiecał pomóc, oczywiście za darmo - mówi Janusz Kwolek, wicedyrektor Liceum Wojskowego w Zespole Szkół nr 2 w Łańcucie.
Łańcuccy licealiści stworzyli jedyną istniejącą dokumentacją cmentarza. Do liceum zgłaszają się teraz ludzie z całego kraju poszukujący grobów krewnych na zbaraskim cmentarzu. To dla nich jedyna szansa na ich odnalezienie śladu przodków.

 

Razem posprzątają groby
Mateusz Mazur    2005-10-19 15:03:16

Krakowskie uczelnie obiecały pomóc łańcuckiej szkole.

Czterdziestu łańcuckich licealistów porządkowało polski cmentarz w Zbarażu na Ukrainie. Do domu wrócili kilka dni temu. Do Zbaraża wracają wiosną razem ze studentami z Krakowa.
 
- Jeszcze trzy lata temu, kiedy zaczęliśmy sprzątanie zbaraskiego cmentarza, mogliśmy tylko marzyć o tak ogromnym odzewie - mówi Janusz Kwolek, zastępca dyrektora Zespołu Szkół nr 2 w Łańcucie. - Mam tu na myśli przede wszystkim naukowców z Krakowa, którzy obiecali swoją pomoc w czasie przyszłych wypraw na Ukrainę.
Zbaraski obóz licealistów z Łańcuta niespodziewanie odwiedzili naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Politechniki Krakowskiej.
- Kiedy zobaczyli co młodzieży udało się zrobić do tej pory oraz ile jeszcze pracy pozostało, przyrzekli zarazić do naszej akcji swoich studentów - mówi Kwolek. - Niedługo wybierzemy się do Krakowa, aby uzgodnić szczegóły tej współpracy.
Studenci będą pomagać licealistom w rekonstrukcji zabytkowych nagrobków, których na polskim cmentarzu w Zbarażu jest ok. 800.
 
Na polskim cmentarzu w Zbarażu zostało jeszcze mnóstwo pracy, głównie przy wycince krzewów

 

Stroną administruje Fundacja Longinus